Historianaprawde.pl

Śmierć Italo Balbo – tragiczny koniec „faszystowskiego Lawrence’a z Arabii”

Szacowany czas czytania: ...

Italo Balbo był jedną z najbardziej wyrazistych postaci włoskiego faszyzmu, bohaterem wojennym, pionierem lotnictwa i jednym z najbliższych współpracowników Benito Mussoliniego. Jego śmierć 28 czerwca 1940 roku w Libii, zaledwie kilka tygodni po przystąpieniu Włoch do II wojny światowej, pozostaje jednym z bardziej kontrowersyjnych i tajemniczych epizodów włoskiej historii XX wieku.

Urodzony w 1896 roku w Ferrarze, Italo Balbo szybko odnalazł się w realiach politycznych powojennych Włoch. Brał udział w I wojnie światowej jako oficer armii włoskiej, a po jej zakończeniu dołączył do ruchu faszystowskiego Mussoliniego. Zyskał sławę jako jeden z czterech „wicekrólów faszyzmu” i uczestnik Marszu na Rzym w 1922 roku. Odznaczał się charyzmą i samodzielnością, co czyniło go zarówno cennym współpracownikiem Duce, jak i potencjalnym rywalem.

Prawdziwą sławę Balbo zyskał jako organizator spektakularnych rajdów lotniczych. W latach 30. przeleciał m.in. z Włoch do Brazylii i do Stanów Zjednoczonych, demonstrując siłę i nowoczesność faszystowskich Włoch. W Ameryce został entuzjastycznie przyjęty, a nawet doczekał się, że Chicago nazwało jedną z ulic jego imieniem „Balbo Drive”.

W 1934 roku Mussolini mianował Balba gubernatorem Libii – włoskiej kolonii w Afryce Północnej. Balbo był zwolennikiem arabizacji kolonialnej polityki Włoch i planował stworzenie z Libii nowoczesnego zaplecza imperium faszystowskiego. Jednocześnie pozostawał krytykiem rosnącego wpływu Niemiec na włoską politykę i był przeciwnikiem sojuszu z Hitlerem.

Po wybuchu wojny w 1939 roku Balbo sprzeciwiał się przystąpieniu Włoch do konfliktu po stronie Rzeszy. Jego krytyczne stanowisko wobec Duce czyniło go postacią coraz bardziej niewygodną w faszystowskim reżimie.

28 czerwca 1940 roku, dwa tygodnie po przystąpieniu Włoch do wojny, Balbo zginął w wyniku tzw. „friendly fire” – ostrzelany przez własną artylerię przeciwlotniczą nad lotniskiem w Tobruku. Leciał w samolocie Savoia-Marchetti SM.79, który został omyłkowo wzięty za maszynę brytyjską przez włoskich artylerzystów.

Okoliczności śmierci Balba od razu wzbudziły podejrzenia. Dlaczego włoskie lotnictwo nie uprzedziło obrony przeciwlotniczej o przylocie swojego najważniejszego generała w Afryce? Czemu samolot został zestrzelony mimo dobrych warunków pogodowych i braku wrogich maszyn w pobliżu?

Wkrótce pojawiły się liczne hipotezy sugerujące, że Balbo został zamordowany z rozkazu Mussoliniego lub jego otoczenia. Uważano, że Balbo – jako popularny i charyzmatyczny dowódca oraz przeciwnik sojuszu z Niemcami – mógł stanowić zagrożenie dla autorytetu Duce. Teoria o celowym zestrzeleniu samolotu przez włoską artylerię miała być przykrywką dla politycznego zamachu.

Niektórzy historycy wskazują, że choć nie ma dowodów na świadome działanie Mussoliniego, atmosfera podejrzeń i rywalizacji wśród faszystowskiej elity mogła sprzyjać decyzjom, które prowadziły do wyeliminowania Balba z życia politycznego. Inni uważają, że był to rzeczywiście tragiczny przypadek, wynikający z chaosu i braku koordynacji w pierwszych dniach wojny.

Chociaż pamiętamy go głównie jako bohatera spod Wiednia, Jan III Sobieski był także reformatorem, który próbował ratować chwiejące się państwo. Marzył o silnej monarchii, sprawnej armii i sprawiedliwym systemie podatkowym. W praktyce jednak zmagał się z oporem magnaterii, zdradami, intrygami i obcą ingerencją – szczególnie Austrii i Francji. Jego próby umocnienia władzy królewskiej często kończyły się fiaskiem, ale mimo to był jednym z nielicznych monarchów XVII wieku, który realnie dążył do naprawy państwa.

Schyłek jego panowania upłynął pod znakiem rozczarowań. Choroba, konflikty wewnętrzne, nieudane próby osadzenia własnego syna na tronie oraz izolacja polityczna sprawiły, że zmarł w cieniu własnej sławy. Jego śmierć w 1696 roku otworzyła kolejny okres bezkrólewia, który pogłębił rozkład Rzeczypospolitej.

Dziś, w rocznicę śmierci Jana III Sobieskiego, warto patrzeć na niego nie tylko przez pryzmat chwały spod Wiednia, ale jako postać pełną sprzeczności – romantycznego sarmaty, który nie potrafił do końca przełamać inercji systemu, ale też ostatniego wielkiego króla Polski, który próbował coś zmienić. Pałac w Wilanowie, który wybudował jako swoją rezydencję królewską, pozostaje symbolicznym świadectwem jego ambicji i marzeń o wielkości Rzeczypospolitej.

Przejdź do treści