Historianaprawde.pl

Pakt Ribbentrop – Mołotow i jego konsekwencje dla Polski

Szacowany czas czytania: ...

26 maja 1939 r. minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim Ribbentrop sporządził instrukcję dotyczącą postępowania w rozmowach ze Związkiem Radzieckim. Instrukcja została przekazana ambasadorowi niemieckiemu w ZSRR Schulenburgowi. Według nowych instrukcji nastąpił najwyższy czas by przystąpić do normalizacji stosunków pomiędzy oboma krajami.

Ribbentrop sugerował w notatce, że wzajemne odejście od ataków propagandowych na siebie może spowodować dojście do pewnego rodzaju porozumienia dyplomatycznego. Zwłaszcza, że jak miał przekazać ambasador Niemcy gwarantowali, że nie mają agresywnych zamiarów wobec ZSRR. Znając credo Hitlera wyłożone w Mein Kampf, a Stalin z całą pewnością je znał, trudno było więc uwierzyć w nowe zapewnienia ze strony Niemiec.
Powyższa propozycja jednak nigdy nie wylądowała na biurku Mołotowa. Powód był prosty. W przypadku upublicznienia faktu, że Niemcy sondują możliwość porozumienia ze zwalczanymi dotąd komunistami naraziliby się na śmieszność i całkowite niezrozumienie wśród Niemców. Dlatego też Hitler przyblokował działania Ribbentropa.
Hitler miał nieco inną wizję rozpoczęcia negocjacji. Niejako z pomocą w jego planach przyszło dążenia do samowystarczalności gospodarczej III Rzeszy. Pomimo usilnych starań i olbrzymich grabieży prowadzonych w późniejszym czasie na terenie niemal całej Europy niemiecka gospodarka nigdy nie stała się samowystarczalna. W czerwcu 1939 r. podjęto negocjacje nad podpisaniem z ZSRR umowy gospodarczej. Żaden inny kraj nie mógł zapewnić Niemcom potrzebnych surowców w takiej skali jak właśnie ZSRR. W trakcie czerwcowych negocjacji okazało się jasne, że wcześniejsze obawy Hitlera były jednak bezpodstawne. Jak stwierdził to historyk Frank McDonaugh:

W toku tych negocjacji wkrótce stało się oczywiste, że Mołotow wręcz pali się do rozpoczęcia negocjacji politycznych.

Prawda jest taka, że Mołotow zastąpił w maju 1939 r. dotychczasowego ministra spraw zagranicznych Maksyma Litwinowa właśnie dlatego, że ten był od dawna zwolennikiem porozumienia się z Niemcami. Nie bez znaczenia był również fakt dużego zaufania, którym obdarzał go Stalin, co nie było częste wśród kremlowskich działaczy.
Jednocześnie z prowadzonymi negocjacjami Hitler nakazał nasilenie działań propagandowych przeciwko Polsce. Głównym celem ataku miała być sprawa Wolnego Miasta Gdańska, które wolne było jedynie z nazwy. Docelowo do Królewca rozpoczęto wysyłanie statków towarowych, które niespodziewanie na wysokości Gdańska doznawały awarii i musiały wpłynąć do portu. Pod osłoną nocy opróżniano magazyny z broni. Od ćwieków do podkuwania butów aż do dział kalibru 150 mm. Pod różnymi pretekstami wysyłano również żołnierzy, choćby sportową drużynę SS, której członkowie po zakończonych zawodach już do Rzeszy nie powrócili. Przygotowania do Fall Weiss toczyły się pełną parą.

Palili, mordowali, gwałcili. Zbrodnie Armii Czerwonej na Polakach 1920-1945

Opisanie wszystkich zbrodni dokonanych przez Armię Czerwoną na Polakach w latach 1920-1945 niestety nie jest możliwe. Prawdę skrywają moskiewskie archiwa, które od samego powstania skrzętnie skrywają swoje tajemnice. Jak pokazuję na kartach niniejszej publikacji w wielu przypadkach możemy mówić jedynie o szacunkach. Operujemy tu jedynie bezduszną statystyką, która nie oddaje pełni dramatów rozgrywanych na polskiej ziemi. Niniejsza publikacja ma za zadanie zarówno przybliżyć te najważniejsze, choć czasem mało znane zbrodnie Armii Czerwonej jak i jednocześnie oddać hołd wszystkim Polakom, których dotknął ten trudny los.

W lipcu większość nazistowskich notabli udało się na urlopy. Hitler jednak nie próżnował. Kiedy wszyscy odmierzają swoje życie miarą przeżytych lat, to wódz III Rzeszy odliczał swoje życie miarą lat, które według niego mu pozostały. Wiedział, że za swojego życia musi dojść do dużej wojny, która przywróci Niemcom rzekomo utracone przez nich niegdyś ziemie. Dlatego też nie skorzystał z normalnej procedury urlopowej, jak to robili wszyscy wielcy przywódcy. Jednakże jednej rzeczy nie mógł sobie odmówić. W lipcu w Bayreuth odbywał się doroczny festiwal Wagnerowski. Hitler jako wielki miłośnik twórczości tego niemieckiego kompozytora oddawał się orgii muzycznej. Nie zapominał jednak o tlącej się na horyzoncie wizji porozumienia ze Stalinem. Wiedział, że musi doprowadzić do porozumienia. Od tego zależały jego dalsze posunięcia, a może nawet przyszłość budowanej tysiącletniej III Rzeszy. 2 sierpnia kazał Joachimowi Ribbentropowi, dawnemu sprzedawcy szampana, a teraz ministrowi spraw zagranicznych aby dał do zrozumienia sowieckiemu chargé d’affaires, że o losie Polski powinny rozstrzygać Berlin i Moskwa. Przy okazji minister przekazał, że pomiędzy Bałtykiem a morzem Czarnym nie istnieje żadna sporna kwestia, której nie dałoby się rozwiązać dyplomatycznie. Na koniec niby mimochodem Ribbentrop zapewnił, że nie ma pośpiechu co do terminu podpisania ewentualnego traktatu czy też porozumienia. W tym momencie kłamał „jak z nut”. Planiści w Oberkommando der Wehrmacht pracowali już w pocie czoła nad planami podbicia „wersalskiego bękarta” jak określano odrodzoną II Rzeczpospolitą. Oczywiście również Sowieci zapewniali, że nie ma pośpiechu, pomimo że chętnie spisaliby treść porozumienia na serwetce i dali do podpisu, by tylko osiągnąć porozumienie. To była gra wielu kłamstw i zaprzeczeń oraz zapewnień z obu stron, które miały doprowadzić wręcz do przyśpieszenia trwających negocjacji, czy też co bardziej odpowiada prawdzie podejmowanych prób wysondowania przyszłego sojusznika. Dalej wszystko już poszło bardzo szybko.

22 sierpnia poinformowano że rząd III Rzeszy i rząd sowiecki doszły do porozumienia w sprawie podpisania paktu o nieagresji, a już następnego dnia w Moskwie podpisano pakt nazwany od nazwisk dwóch ministrów Ribbentrop – Mołotow.
Do paktu został dołączony również tajny protokół. Jego przedmiotem był podział terytorium lub niepodległość suwerennych państw: Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Rumunii.
Na późniejszej mapie Polski, przedzielonej linią oznaczającą przyszłą granicę pomiędzy obu krajami podpisał się zamaszyście minister spraw zagranicznych a także Józef Stalin, który złożył największy podpis. Już sam ten fakt pokazywał jego zadowolenie z wcześniej podpisanego porozumienia i jego ówczesnych skutków. Zresztą widoczne to jest również na zdjęciach robionych w trakcie podpisywania paktu. Co ciekawe na każdej oficjalnej fotografii dokonywano retuszu i usuwano w ręki Stalina palonego papierosa. Naród nie mógł zobaczyć swojego wodza z papierosem.

Podpisane porozumienie dla każdego z państw oznaczało co innego. III Rzesza miała zapewnione teraz niemal nieograniczone dostawy potrzebnych surowców do prowadzenia przyszłej wojny oraz wyżywienia. Teoretycznie mogła czuć się pewnie. Po zakończonej zwycięstwem wojną z Polską Wehrmacht mógł przerzucić swoje dywizje na zachód, nie obawiając się ataku ze strony nowego sąsiada. W perspektywie czasu i przyszłej wojny pomiędzy III Rzeszą a ZSRR zauważyć możemy, że porozumienie z 23 sierpnia 1939 r. znacząco przyczyniło się do ostatecznego zwycięstwa ZSRR w 1945 roku. Stalin atakując polskie ziemie i przyłączając je do swojego państwa znacząco o wiele kilometrów oddalił granicę od Moskwy. I to właśnie głównie to posunięcie spowodowało, że wojska niemieckie nie opanowały sowieckiej stolicy. Do tego też Stalin doraźnie otrzymywał za przesyłane surowce plany tak potrzebnego sprzętu wojskowego, na podstawie których potem powstawały już radzieckie konstrukcje.
Najbardziej katastrofalne skutki zbliżenia się dwóch odwiecznych polskich wrogów odczuła właśnie II Rzeczpospolita. Podzielona strefami wpływów i atakiem ZSRR, który nastąpił 17 września 1939 r. nie była w stanie się obronić na tyle długo by móc realnie myśleć o pomocy militarnej ze strony Francuzów czy też Brytyjczyków. 

Już następnego dnia po podpisaniu porozumienia w Moskwie jego treść była znana Amerykanom. Następnie Ci przekazali informacje o tajnym protokole Brytyjczykom, którzy posłali informacje dalej do Francuzów. Francuzi uzyskali je wcześniej z innego źródła. Przekazał je do Paryża już 25 sierpnia po południu ambasador w Berlinie Robert Coulondre, uzyskawszy informacje z otoczenia Hansa Lammersa, ówczesnego szefa Kancelarii Rzeszy. Ani Brytyjczycy, ani Francuzi nie przekazali Polsce żadnych posiadanych informacji o pakcie, pomimo wiążących ich z Polską układów sojuszniczych1. Konsekwencją dla Polski było również to, że przestała się liczyć dla państw zachodnich jako ważny element układanki zbiorowego bezpieczeństwa. Jak wskazuje trafnie prof. Wojciech Mazur:

Dwustronnie zagrożona Rzeczpospolita przestała się liczyć jako podstawowy element przyszłego wschodniego frontu – dla zachodnich sojuszników przestała się więc liczyć niemal w ogóle. Mogła już tylko doraźnie zaabsorbować część niemieckich sił, by nie zwróciły się one w przeciwnym kierunku. Jak sformułował to płk Slessor: „…naszym celem stać się musi odbudowa niepodległości Polski przez pokonanie Niemiec. […] Nasza akcja winna być określana od początku nie przez rozważania, w jaki sposób moglibyśmy dostarczyć Polsce bezpośredniej pomocy, ale jak najlepiej możemy pokonać Niemcy w długiej perspektywie.

Podpisany pakt położył się złowrogim cieniem na terytorium Polski.

 

Niniejszy artykuł jest jednym z rozdziałów książki K. Drozdowskiego, Palili, mordowali, gwałcili. Zbrodnie Armii Czerwonej na Polakach 1920-1945.

Skip to content