Aztekowie, znani też jako Mexica, przez stulecia fascynowali i przerażali zarazem. W podręcznikach często przedstawiano ich jako bezwzględnych wojowników składających krwawe ofiary, a w oczach hiszpańskich kronikarzy byli wręcz uosobieniem barbarzyństwa. Ale ta wizja to tylko część prawdy. Camilla Townsend w książce Piąte Słońce. Nowa historia Azteków pokazuje, że dzieje tego narodu to o wiele bardziej złożona opowieść – o ludziach, którzy stworzyli niezwykłe państwo, rozbudowaną kulturę i którzy nawet po upadku Tenochtitlan nie przestali istnieć.
Według legendy w 1325 roku Aztekowie, wędrujący od lat po Dolinie Meksyku, ujrzeli znak dany im przez bogów – orła siedzącego na kaktusie. To właśnie w tym miejscu, na wyspie pośrodku jeziora Texcoco, powstało Tenochtitlan, miasto, które w ciągu kilkudziesięciu lat przekształciło się w metropolię dorównującą największym ośrodkom świata. Początkowo Mexica byli jednym z wielu plemion walczących o przetrwanie, często podporządkowanym silniejszym sąsiadom. Wszystko zmieniło się w 1428 roku, kiedy zawarli Potrójny Sojusz z Tetzcoco i Tlacopan. Od tej chwili rozpoczęła się ekspansja, która przyniosła im bogactwo, prestiż i władzę nad ogromnym obszarem.
Azteckie życie podporządkowane było religii. Mit o Pięciu Słońcach opowiadał, że świat już czterokrotnie ginął i odradzał się na nowo. Obecna epoka – piąte słońce – mogła trwać jedynie dzięki krwi i ofiarom składanym bogom. To właśnie stąd brała się praktyka składania ofiar z ludzi, tak często podkreślana przez Europejczyków. W rzeczywistości był to nie tylko element religii, ale także narzędzie władzy i symbol panowania Tenochtitlan nad innymi ludami. Codzienność Azteków nie sprowadzała się jednak do rytuałów. Tworzyli poezję, sztukę, skomplikowany system edukacji i prawa, mieli rozwiniętą medycynę i astronomię. Było to społeczeństwo niezwykle dynamiczne, które w krótkim czasie osiągnęło wysoki poziom organizacji.
Spotkanie z Hiszpanami w 1519 roku okazało się początkiem tragedii. Hernán Cortés, wspierany przez rywalizujące z Aztekami ludy, krok po kroku podkopywał fundamenty ich państwa. Choroby przywleczone z Europy, przede wszystkim ospa, zdziesiątkowały ludność. Po kilku latach walk i oblężeniu stolicy, 13 sierpnia 1521 roku Tenochtitlan upadło. To wydarzenie na długo zdominowało obraz Azteków w pamięci świata: ich państwo miało zniknąć bezpowrotnie, a kultura – zostać zdeptana przez zdobywców.
Townsend udowadnia jednak, że to tylko połowa historii. W Piątym Słońcu oddaje głos samym Aztekom, sięgając do kronik spisanych w języku nahuatl, do pamięci przechowywanej przez ich potomków. Pokazuje, że po klęsce Mexica wciąż istnieli jako wspólnota – pielęgnowali język, zapisali swoje dzieje, przechowywali pieśni i opowieści. To, co Hiszpanie chcieli przedstawić jako ostateczny koniec, było raczej początkiem nowej formy trwania.
Dzięki takiemu spojrzeniu Aztekowie przestają być jedynie egzotycznym symbolem krwawych rytuałów. Stają się ludźmi z krwi i kości: wojownikami, poetami, uczonymi, kobietami i dziećmi, którzy tworzyli własną wizję świata i walczyli o przetrwanie w dramatycznym starciu z inną cywilizacją. Townsend sprawia, że ta opowieść nabiera głębi i emocji – nie jest już tylko historią imperium, które runęło, ale także świadectwem niezwykłej odporności kulturowej i pamięci, która przetrwała do dziś.