W czasach, gdy historia coraz częściej staje się zakładniczką polityki, a narodowa pamięć bywa eksploatowana dla doraźnych celów, książka Cezarego Koryckiego Protokół rozbieżności. Historia Polski bez histerii jawi się jako potrzebny i odważny głos. To pozycja, która wymyka się łatwej klasyfikacji – nie jest ani podręcznikiem, ani klasyczną publicystyką, ani zbiorem akademickich analiz. Jest raczej próbą zbudowania nowej przestrzeni dla rozmowy o historii – rozmowy bez uprzedzeń, bez nadmiaru emocji, ale też bez unikania tematów trudnych i bolesnych.
Punktem wyjścia dla autora jest prosty, choć niezwykle skuteczny zabieg: zaproszenie do rozmowy kilkunastu zagranicznych historyków – reprezentantów różnych narodów i tradycji intelektualnych. Wśród rozmówców Koryckiego znaleźli się m.in. Sean McMeekin (USA), Serhij Płochij (Ukraina), Herman Lindqvist (Szwecja), ale też przedstawiciele Litwy, Francji i Rumunii. Zabieg ten pozwala wyjść poza dobrze znane polskie spory historyczne i spojrzeć na dzieje Polski z zewnątrz – często chłodnym, niezaangażowanym, a przez to bardziej klarownym okiem.
Korycki nie ucieka od pytań kontrowersyjnych. Pyta swoich rozmówców o husarię, powstania, mit heroicznego cierpienia, stosunki polsko-żydowskie, udział Polaków w Holokauście, stosunki z sąsiadami, problem nacjonalizmu i pamięć o II wojnie światowej. Nie szuka pochlebstw, nie oczekuje potwierdzenia narodowych mitów. Wręcz przeciwnie – książka momentami z premedytacją podważa to, co wielu Polaków uznaje za fundament patriotyzmu. Choćby wtedy, gdy jeden z rozmówców wskazuje, że mit husarii to „bardziej Hollywood niż historia”, albo gdy inny zauważa, że „heroizm Polski w czasie wojny był bezdyskusyjny, ale jego skuteczność – już niekoniecznie”.
Szczególną wartość ma rozdział poświęcony temu, jak o Polsce uczy się w szkołach za granicą. Z perspektywy szwedzkiego ucznia „Potop” to nie narodowy epos, ale brutalna kampania wojskowa, w której Szwedzi byli – rzecz jasna – bohaterami. Podobnie w Niemczech pamięć o Generalplan Ost czy terrorze okupacyjnym wobec Polaków pozostaje marginesem edukacji historycznej, co – jak przyznają rozmówcy – stanowi poważny problem. Te rozbieżności są właśnie tytułowym „protokołem”, którego treść nie tyle łączy, ile ujawnia przepaść w interpretacjach.
Styl książki jest wyważony, ale niepozbawiony emocji. Autor nie moralizuje, nie osądza – oddaje głos innym, moderując dyskusję. Potrafi być złośliwy, gdy obnaża absurdy narodowej megalomanii, ale również pokorny, gdy słucha cierpliwie krytyki pod adresem polskich zachowań i polityk historycznych. Recenzenci podkreślają, że Protokół rozbieżności to książka napisana z dużą kulturą intelektualną – pełna szacunku wobec czytelnika, ale i wymagająca od niego samodzielności.
Warto też zwrócić uwagę na warstwę edytorską – książka jest starannie przygotowana, ma czytelny układ i przystępny język. Redakcja zadbała o to, by rozmowy nie były jedynie zapisem dialogów, ale stanowiły spójną narrację, w której kolejne wątki logicznie się przeplatają. Dzięki temu Protokół rozbieżności można czytać zarówno w całości, jak i wybiórczo – wracając do interesujących nas tematów.
Nie jest to książka dla każdego. Osoby przywiązane do tradycyjnej, martyrologicznej narracji o historii Polski mogą poczuć się dotknięte. Dla tych jednak, którzy są gotowi na intelektualną konfrontację z własnym obrazem przeszłości, Protokół rozbieżności będzie doświadczeniem przełomowym. To lektura, która nie daje łatwych odpowiedzi, ale stawia właściwe pytania. I to właśnie czyni ją tak cenną.