Historianaprawde.pl

Karl Maria Wiligut – szaleniec w mundurze SS

Szacowany czas czytania: ...

Karl Maria Wiligut, znany również pod przydomkiem Weisthor jest postacią znaną dziś niewielu. Pomimo tego, iż po uformowaniu się III Rzeszy nigdy nie pełnił typowo wojskowych funkcji to posiadał on bardzo wysoki stopień SS-Brigadeführera (w strukturach WP odpowiada on generałowi dywizji), a z jego zdaniem liczył się nawet sam Heinrich Himmler. Dlaczego tak było oraz do jakich zadań Wiliguta wyznaczył szef Schutzstaffel dowiemy się z dalszej części niniejszego tekstu będącego jednocześnie swoistą biografią tej – powiedzmy sobie to jasno już we wstępie – wyjątkowo mrocznej osobistości.

Wiligut przychodzi na świat 10 grudnia 1866 roku w Wiedniu. Wywodził się z rzymsko-katolickiej rodziny związanej przynajmniej od dwóch pokoleń z wojskiem (jego ojciec jak i dziadek byli oficerami w Austriackiej armii) dlatego też jego los jako najstarszego syna był z góry przesądzony. Już w wieku 14 lat rozpoczął naukę w Cesarskiej Szkole Podchorążych ulokowanej w podwiedeńskim Breitensee, a gdy tylko osiągnął pełnoletniość (co miało miejsce w 1884) został wcielony do nowo utworzonego 99 Pułku Piechoty Austro-Węgier. W okresie od 1888 do 1903 awansował dwukrotnie; do stopnia podporucznika oraz porucznika. Przenoszono go też kolejno do 88, a następnie 47 Pułku Piechoty.
Na przestrzeni lat stacjonował on natomiast m.in. w Sarajewie i położonym obecnie na terenie Czech Znojmie, w którym pobyt rozpoczęty wraz z 1900 rokiem był kluczowy dla jego dalszej przyszłości. To właśnie tam Karl Maria miał wstąpić do okultystyczno-neopogańskiego stowarzyszenia działającym przy tzw. „Domu Niemieckim” (położonego przy dzisiejszej ul. Pontassievská 918) i czynnie uczestniczyć w organizowanych tam, a noszących charakter mistyczny spotkaniach. Te odbywały się zresztą nie tylko w zamkniętych ścianach budynku ale również przy osobliwym menhirze błędnie nazywanym w literaturze mianem „Rabenstein”.
W rzeczywistości na terenie Znojma nie ma takiego obiektu, a wspomniana nazwa odnosi się do położonej obecnie w granicach tego miasta osady. Menhir natomiast to przypominająca głowę naturalna formacja skalna określana jako „Riesenkopf” (pol. Wielka Głowa, cz. Obří Hlava), do której współcześnie nie da się już dość ze względu na utworzeniu w jej rejonie Parku Narodowego i strefy z całkowitym zakazem wejścia. Skałę można jednak dojrzeć z południowego brzegu rzeki Dyja stanowiącej granicę obszaru zastrzeżonego. Niestety nie przypomina już ona głowy gdyż około 1920 oderwał się spory jej fragment, który upadając uszkodził położony poniżej jej hotel. Po nim zresztą nie zachował się już jakikolwiek ślad ponieważ został on rozebrany, a przez poszerzenie koryta rzeki Dyja działka na, której się znajdował utonęła w jej odmętach.
Sam „Riesenkopf” jako owiana wieloma legendami i istotna dla zamieszkującej w tych stronach ludności niemieckojęzycznej skała tak zafascynowała Wiliguta, iż ten sięgnął po zahaczającej m.in. o volkizm publikacje Guido von Lista. Te w dalszej kolejności zainspirowały go do spróbowania swych sił w poezji i napisania ariozoficznego tomu wierszy o tytule “Seyfrieds Runen” (wydany w 1904 przez wiedeńskie wydawnictwo Friedricha Schalka) będącego zbiorem poematów na temat menhiru ze Znojma oraz dawnej, germańskiej przeszłości i potędze.
Należy tutaj podkreślić, że Wiligut w owym okresie łączył swoje zainteresowania z pełnieniem służby wojskowej co nie było niczym dziwnym gdyż już od XIX wieku w kręgach niemieckojęzycznych doszło do istnego wysypu wszelakich tajemnych stowarzyszeń o charakterze neopogoańskim czy antykatolickim. Do nich należeli zaś przedstawiciele różnych grup społecznych w tym również wojskowi, a jedną z najsłynniejszych postaci związanych z tego typu środowiskiem był m.in. Erich Ludendorff.
Wraz z 1907 rokiem Karl Maria wchodzi w związek małżeński z Malwiną Leuts von Treuenringen oraz kontynuuje swą działalność pisarską. W 1908 dochodzi do traumatycznej sytuacji w jego życiu jakim jest śmierć nowo narodzonego syna. Najprawdopodobniej tragedia ta wywołała w nim wstrząs prowadzący do zmian w psychice gdyż, na krótko po niej Wiligut zaczyna uznawać się za kogoś w rodzaju mistyka. Twierdzi też jakoby posiadana przez niego wiedza została mu przekazana zgodnie z rodową tradycją, która polegać miała na przetransferowaniu tajemnic każdemu pierworodnemu synowi za pośrednictwem ojca. Przez wzgląd na śmierć dziecka uważa, że nie może przekazać tych z jego punktu widzenia cennych informacji swojemu następcy co prowadzi do stopniowego oddalania się od żony.
Aby wypełnić powstałą w życiu pustkę każdą chwilę życia poświęca okultyzmowi. Wstępuję również do założonego przez Jörga Lanza von Liebenfelsa zakonu Ordo Novi Templi i nawiązuje przyjacielską relację z jego członkiem – Theodorem Czeplem. Nieprzerwanie przez kolejne lata podtrzymuje, że odbiera telepatyczne przekazy od swoich przodków związane z mistyczną wiedzą najstarszego germańskiego plemienia Asa-Uana. Zawierać miały one informacje o kolebce tego ludu – Atlantydzie – i jego początkach sięgających 228 tysięcy lat przed naszą erą. Próbuje również dowodzić, że Biblia jest pismem powstałym znacznie wcześniej niż sądzimy, a wydarzenia opisywane w Nowym Testamencie miały mieć rzeczywiście miejsce na terenach gdzie w przyszłości uformowało się Niemieckie państwo. Interesującym faktem pozostaje również to, że według Wiliguta Chrystus w rzeczywistości nazywał się Krist i był germańskim wcieleniem Boga, który stworzył religię Irministyczną. Za jej symbol przodkowie obrali rzekomo święte drzewo nazwane Irminsulem, które miało rosnąć w lesie Teutburskim. Co ciekawe właśnie graficzne wyobrażenie drzewa Irminsul wpisane zostało w przyszłości w logo podlegającej SS organizacji Ahnenerbe co jest zapewne przykładem wpływu, który Wiligut wywierał na Himmlera.

Ze względu na wybuch I wojny Światowej w 1914 działalność Wiliguta na polu okultystycznym została tymczasowo wstrzymana. Pomimo wyraźnie męczących go już problemów natury psychicznej zostaje oficerem w sztabie 30 Pułku Piechoty. Wraz z armią Austro-Węgierska bierze udział w wyczerpującej kampanii przeciwko carskiej Rosji na terenie Karpat gdzie wykazał się bardzo dużym zaangażowaniem i męstwem. W podziękowaniu za zasługi jeszcze w październiku tego roku awansowano go do stopnia podpułkownika i odesłano do austriackiego miasta Graz gdzie zajmował się m.in. przeorganizowaniem 14 i 49 Pułku Piechoty. Od lipca 1915 dowodzi wojskami na froncie włoskim gdzie dał się poznać jako bardzo dobry strateg. W 1917 uzyskuje kolejny awans, tym razem do stopnia pułkownika.
Od maja 1918 sprawuje dowodzenie nad obozem dla powracających z frontu żołnierzy, który ulokowany został w znajdującym się nieopodal Lwowa mieście Żółkiew. Wraz z zakończeniem I Wojny Światowej oraz rozpadem cesarstwa Austro-Węgierskiego dla którego konflikt ten okazał się przegrany podobnie jak wielu jego towarzyszy broni nie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Poczucie to umocniło się w styczniu 1919 roku kiedy ostatecznie został zwolniony ze służby. Przeniósł się wtedy wraz ze swoją rodziną do Salzburga i utwierdził w przekonaniu, że świat potrzebuje kolejnego, niemieckojęzycznego imperium, które sprosta mącącym w germańskim świecie siłom masonów, żydów oraz Watykanu.
Zimą na przełomie 1920 i 1921 udaje mu się odnaleźć starego druha Teodora Czepla, którego zaprasza do siebie do domu. Spędzają razem aż siedem tygodni, a czas ten wykorzystują na zgłębianie tradycji ariozoficznej. Czepl po spotkaniu odnotowuje z niejakim uznaniem, iż jego przyjaciel jest “człowiekiem związanym z wojskiem, który ujawnił się jako nosiciel tajnej linii niemieckich królów”.
W międzyczasie ze względu na pogarszającą się sytuację materialną i coraz częstsze obwinianie swej żony za wszystkie niepowodzenia w rodzinie Wiligutów dochodzi do aktów przemocy inicjowanych przez pana domu. Należy również nadmienić, że na tym etapie Malwina ma już całkowicie dość mistycznych zainteresowań męża, a czarę jej goryczy przelewają jego ciągłe i jawne roszczenia do objęcia austriackiego tronu. Kulminacją zaistniałego pomiędzy nimi konfliktu jest 1924 rok, w którym to Karl próbuje zamordować swą żonę. Zdesperowana kobieta zgłasza sprawę salzburskiej policji, która 29 listopada aresztuje przebywającego właśnie w kawiarni Wiliguta. Nie trafia on jednak do więzienia gdyż ze względu na problemy natury psychicznej osadzono go w ośrodku dla umysłowo chorych – Salzburger Heilanstalt für Gemüts und Nervenkranke – ze zdiagnozowanym ekscentryzmem, schizofrenią oraz megalomanią.
Nieznane są relacje Karla z córkami – Gertrudą i Lottą – ale można uznać, że były one znacznie lepsze od tych jakie utrzymywał z żoną ponieważ to właśnie dzięki ich zabiegom u najwyższych władz państwowych udaje mu się opuścić zakład psychiatryczny w 1927 roku. Przez kolejne pięć lat próbuje naprawić relacje z żoną, którą ostatecznie opuszcza w 1932 po czym przenosi się Niemiec gdzie osiada na przedmieściach Monachium. W związku z koniecznością odnalezienia się w nowym miejscu zamieszkania odnawia kontakty ze swoimi dawnymi towarzyszami broni i ludźmi związanymi z Ordo Novi Templi takimi jak Ernst Rüdiger, Friedrich Teltscher czy Werner von Bülow, z którymi prowadzi szeroko zakrojoną korespondencję. Największą pomoc jak się miało okazać uzyskał jednak od Richarda Andersa gdyż to właśnie dzięki jego zabiegom we wrześniu 1933 po zakończonej konferencji “Nordische Gesellschaft” (Towarzystwo Nordyckie – organizacja prowadzona w owym okresie przez Alfreda Rosenberga mająca na celu wzmacnianie więzi pomiędzy krajami germańsko-nordyckimi) zostaje przedstawiony Heinrichowi Himmlerowi. Ten zafascynowany osobą Wiliguta przyjmuje go jeszcze w tym samym miesiącu do SS pod pseudonimem Karl Maria Weisthor. Nadaje mu również stanowisko kierownika w stworzonym specjalnie dla niego departamencie Historii Wczesnej i Prehistorii wchodzącym w skład struktur Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa SS.
Nie zagrzewa na nim jednak zbyt długo miejsca bo już wiosną 1935 roku zostaje przeniesiony do Berlina aby zasiąść w sztabie osobistym Reichsführera SS. Ten bardzo szybki awans wiązał się prawdopodobnie z tym, że fascynacja Himmlera jego osobą trwała nieprzerwanie od pamiętnego pierwszego spotkania z 1933 roku.
Trudno dziś stwierdzić jak silną pozycję posiadał Weisthor jednak uznać należy, iż Himmler liczył się z jego zdaniem. W końcu to właśnie jemu szef Schutzstaffel powierzył zaprojektowania pierścienia SS-Ehrenring. Wiligut miał też bezsprzeczny udział w wyborze zamku Wewelsburg jako miejsca gdzie w przyszłości utworzony miał zostać “nazistowski Watykan”. Pełnił zresztą też funkcję kogoś na kształt głównego konsultanta ds. mistyczno-okultystycznych przy przebudowie tej westfalskiej warowni co przyczyniło się do stworzenia w jej murach tzw. „sali Obergruppenführerów” z czarnym słońcem na posadzce czy znajdującej się poniżej krypty.
Poza przystosowywaniem zamku Wewelsburg na potrzeby SS, Wiligut zajmował się również nadzorowaniem badań archeologicznych, których celem było poszukiwanie śladów po religii Irministycznej. Prowadził ponadto prace nad tworzeniem herbów rodowych dla członków SS. Opierały się one o średniowieczne wzory jednak wzbogacano je elementami współczesnymi (np. hełmami) oraz znakami runicznymi. Pracował także nad sformowaniem nowych obrzędów religijnych w “rycie SS” takich jak małżeństwo czy chrzest dziecka. Co ciekawe jako pierwszy w nowej tradycji ochrzczony został syn SS-Obergruppenführera Karla Wolfa, po którym to zresztą zachował się ciekawy zapis wypowiadanych podczas ceremonii słów, za których spisanie odpowiadał sam Himmler. Aby odróżnić ją od chrześcijańskiej tradycji, uroczystość nazwano „ceremonią nadania imienia”.

Dzisiaj, 4 stycznia 1937 r. SS-Brigadeführer Karl Wolff zameldował w swym domu w Rottach-Egern nad jeziorem Tagernsee mnie, obecnemu Reichsführerowi SS co następuje:
“Reichsführerze SS, melduję panu niniejszym nasze trzecie dziecko, które urodziła mi moja małżonka Frieda, z domu von Römheld, jako pierwszego syna, 14 stycznia 1936 roku z końcem trzeciego roku Trzeciej Rzeszy Niemieckiej.”
Odparłem na to:
“Dziękuję Panu. Usłyszałem pański meldunek przy świadkach, ojcu chrzestnym tego dziecka, a więc przy mnie samym; SS-Brigadeführerze Weisthorze, SS-Gruppenführerze Heydrichu i SS-Sturmbannführerze Diebitschu. Pana dziecko zostanie wpisane do księgi narodzin SS i zostanie zaznaczone w księdze rodowej SS.”
Brigadeführer Wollff przekazał następnie dziecko matce, która je od niego przyjęła. Następnie poleciłem SS-Brigadeführerowi Weisthorowi aby dokonał nadania imienia. SS-Brigadeführer Weisthor owinął dziecko niebieską wstęgą życia i wypowiedział tradycyjne słowa:
“Niech niebieska wstęga wierności przewija się przez całe Twoje życie! Kto jest Niemcem i czuje po niemiecku, musi być wierny! Narodziny i małżeństwo, życie i śmierć są połączone symbolicznie tą niebieską wstęgą. A wasze dziecko niech odtąd przynależy do rodu wraz z moim gorącym życzeniem, aby został porządnym niemieckim chłopcem i uczciwym niemieckim mężczyzną.”
SS-Brigadeführer Weisthor wziął teraz kielich i wypowiedział tradycyjne słowa:
“Źródłem wszelkiego życia jest Got! Niech twa wiedza, twoje zadania, cel twojego życia i wszelkie doświadczenia życiowe płyną z Boga. Niech każdy łyk z tego kielicha będzie świadectwem tego, że jesteś związany z Bogiem.”
Przekazał kielich ojcu dziecka. SS-Brigadeführer Weisthor wziął teraz łyżeczkę i wypowiedział tradycyjne słowa:
“Niech ta łyżka zawsze Cię karmi, aż do czasu gdy osiągniesz młodzieńczą dojrzałość. Niech twa matka poświadczy tym samym swą miłość do ciebie i karze cię poprzez nieużywanie tej łyżki, gdy popełnisz wykroczenie przeciwko nakazom Boga.”
Przekazał łyżkę matce dziecka. SS-Brigadeführer Weisthor wziął następnie pierścień i wypowiedział zwyczajowe słowa:
“Ten pierścień, rodowy pierścień SS rodu Wolffów, będziesz o dziecię nosił pewnego dnia, gdy jako młodzieniec sprawdzisz się przed SS i udowodnisz swoją rodową wartość. A teraz zgodnie z życzeniem twoich rodziców nadaję ci imiona: Thorisman, Heinrich, Karl, Reinhard. Waszym, rodzice i chrzestni, obowiązkiem jest wychować to dziecko zgodnie z wolą Boga na człowieka z prawdziwym, odważnym, niemieckim sercem. Tobie – drogie dziecko – życzę, abyś sprawdził się tak, żebyś wkraczając w dojrzałość młodzieńczą mógł zachować na całe życie dumne imię Thorisman.”

Pewną ironią losu w karierze Weisthora jest fakt, że na pewnym jej etapie popadł on w konflikt z Karlem Wolffem – człowiekiem głęboko zaangażowanym w tworzenie nowych tradycji religijnych SS. Wolff doprowadził zresztą do ujawnienia w 1939 roku niewygodnego faktu z Wiliguta jakim był pobyt w zakładzie psychiatrycznym. Aby ratować swą nadszarpniętą reputację „nadworny mag Himmlera” napisał w kontrze swój życiorys, przytoczony poniżej w całości:

Urodziłem się 10 grudnia 1866 r. w Wiedniu, w Austrii, o godzinie 11 w nocy, jako syn ówczesnego urzędnika królewskiego dworu węgierskiego – Karla Marii Wiliguta, zatrudnionego w kancelarii dworu.
Mój ojciec, dziad i pradziad, byli czynnymi oficerami armii austriackiej. Rodzina przywędrowała w roku 1242 z Wirtembergii na Węgry (…) Od najdawniejszych czasów służymy naszemu narodowi; jesteśmy w pełni ofiarni, to znaczy nie działamy w oderwaniu od zadań stojących przed naszym rodem. Kiedyś rozmawiałem z moim dziadkiem, K. Wiligutem na temat znaczenia pradawnych runów przypisanych naszemu rodowi. Gdy miałem 24 lata mój ojciec powierzył mi historię naszego rodu.
W wieku 13 lat rozpocząłem edukację w szkole średniej dla kadetów w Wiedniu i Mostarze (Hercegowina). Było to w roku 1884. W roku 1888 zostałem oficerem, w roku 1912 majorem, a w latach Wojny Światowej pełniłem obowiązki dowódcy, wyszczególnione w załączonym kwestionariuszu. W sierpniu 1917 r. awansowałem na pułkownika i jako taki dowodziłem różnymi jednostkami, m.in. byłem dowódcą brygady – do końca kwietnia 1918 r. W połowie maja odwołano mnie z fronty w południowym Tyrolu i zostałem komendantem obozu wojskowego w miejscowości Zokiew, na północ od Lwowa.
Tam w lipcu 1918 r. doświadczyłem pewnego przeżycia, którego wyjaśnienie uważam za konieczne z perspektywy tradycji mego rodu. Zawiali do naszej mesy oficerskiej mianowici goście: legat papieski, kardynał Natti (obecny papież), generał zakonu Jezuitów hrabia Ledóchowski oraz apostolski biskup polowy dr Pelopotocki. Po opuszczeniu pomieszczenia mesy zwrócili się do mnie z prośbą o towarzyszenie im, co też uczyniłem. Wtedy Ledóchowski zapytał mnie w sprawie mego nazwiska i czy miałbym jeszcze zaświadczenia na ten temat. Nie próbując ukryć swej gwałtowanie promieniującej nienawiści do klechów odparłem, że tak, po czym Ledóchowski półgłosem rzucił w kierunku Nattiego: “Famiglia malatetta”. Usłyszałem to jednak i stwierdziłem z dumą: tak, jestem z tej “przeklętej rodziny”. To wyznanie rozstrzygnęło, że odtąd jestem śmiertelnym wrogiem Kościoła Rzymskokatolickiego ze wszelkimi tego następstwami, o czym zaświadczają moje późniejsze wypowiedzi.
1 stycznia 1919 r., mając już 40 letnią służbę za sobą, zostałem przeniesiony w stan spoczynku. Po przykrych doświadczeniach przewrotu wstąpiłem do freikorpsu Oberland, gdzie [nieczytelny fragment rękopisu] i wciąż należę, jako że wezwany przez Reichsführera SS całkowicie poświęciłem się szczytnym celom SS.
Bezpośrednio po załamaniu się zorientowałem się, że Żydzi poprzez wolnomularstwo, które było w całości zwyrodniałe, w tak nieszczęsny sposób pokierowali historią wojenną. Założyłem w Salzburgu Związek Antysemicki oraz gazetę “Eiserner Besen”, otwarcia oskarżającą Żydów i masonów o popełniane przestępstwa przez co miałem śmiertelnego wroga nie tylko w nich, ale i w Kościele Rzymskokatolickim.
Pewien były oficer o nazwisku Wenzel Hammer-Haldersdorff, doprowadził do tego, aby uczynić mnie “nieszkodliwym” dla tych trzech sił – w taki sposób, że skłonił mnie do poręczenia za jego osobę. Poręczenie to wykorzystano zarazem do oddania w ich służbę mojej żony.
W roku 1924 zostałem aresztowany i salzburska policja zezwoliła mi na przeprowadzenie się do zakładu dla umysłowo chorych. Tam trzymano mnie do wiosny 1927 r., i aby “na zawsze” mnie unieszkodliwić, wyznaczono mi kuratora. Moje interwencje z tym związane zostały w roku 1932 odrzucone przez wszystkie instancje. Nie udostępniono mi przy tym żadnego radcy prawnego, ani nie uchroniono mnie przed wykorzystaniem finansowym najpodlejszego rodzaju.
Nosiłem się z zamiarem bezwarunkowego wyjazdu zagranicę, aby tam wypełniać tradycyjne zadania rodowe i wyszukałem w tym celu Sistianę na adriatyckim wybrzeżu Włoch – gdzie mam niewielką posiadłość, o której nie wiedział nikt z mojej rodziny. Po tym nadeszło wezwanie ze strony SS, za którym podążyłem.
K. M. Weisthor Wiligut, pułkownik

Na niewiele się on jednak zdał gdyż w sytuacji tej Himmler nie mógł pozostawać biernym i po kilku miesiącach wyjaśniania sprawy zdecydował o wydaleniu Wiliguta z szeregów SS. Historia ta nie jest jednak do końca jasna, ponieważ ze względu na specyficzną więź jaka ich łączyła pojawiają się przypuszczenia, iż dokonał tego bardzo niechętnie. Potwierdzać ma to fakt, iż wraz z Wiligutem ze swego osobistego sztabu Reichsführer zwolnił też niejaką Elsę Baltrusch. Kobieta ta miała sprawować nad nim swą opiekę po opuszczeniu „czarnego zakonu” i stanowić nieoficjalny łącznik pomiędzy nim, a Himmlerem. Niejasnymi pozostają również bardzo wysokie przychody Wiliguta jakie uzyskiwał przez cały okres wojny, a które przedłożył po jej zakończeniu w 1945 roku. Zmarł 3 stycznie 1946 roku w Bad Arolsen – mieście położonym zaledwie o 40 minut jazdy od zamku Wewelsburg.

Skip to content