Historianaprawde.pl

Leczyły duszę i ciało. Konopie w XIX-wiecznej Polsce

Szacowany czas czytania: ...

W Polsce XIX wieku konopie były tak popularne, że istniało kilkadziesiąt określeń tej rośliny, m.in. głowacz, płoskun, pieńka, głowatka, siemieniec, maciorka, branka, suszki. Była używana w bardzo wielu gałęziach przemysłu, ale także w medycynie, gdzie stanowiła jedną z najważniejszych roślin leczniczych.

Najważniejszą książką ówczesnych medyków był podręcznik księdza Krzysztofa Kluka pt. „Dykcjonarz roślinny”. Wśród 1536 gatunków roślin autor wymienia także konopie. Pisze on o „przykrym i szkodliwym” zapachu konopi, ale docenia jej nasenne i uśmierzające ból działanie. Porównuje jej skuteczność do opium i wspomina o działaniu odmiękczającym i przeczyszczającym oleju konopnego:  ”Woda obficie z olejem dana czyni wymioty. Olej obficie sam zażyty znosi w prostych ludziach zatwardzenia. Tenże odmiękcza twarde puchliny, goi blizny po ospie. Nasienie starte na mleko z wodką kwiatu różowego lub bzowego i przyłożone na czoło sprawuje sen i uśmierza ból głowy w gorączkach”. Ksiądz Kluk pisał także o zastosowaniu konopi w weterynarii: „Liście odgotowane z wodą dają się napojem koniom i bydłu przeciwko biegunce i robakom”.

W podobnym tonie pisali także inni autorzy. Jakub Kazimierz Haur w książce „Ekonomika lekarska albo domowe lekarstwa” zalecał konopie w przypadkach bólu głowy, bezsenności i w leczeniu chorób psychicznych. Inni polecali konopie także w przypadkach migreny, krwotoków poporodowych, reumatyzmie, szczękościsku noworodków.

W tym czasie pojawiają się leki recepturowe oparte na konopiach. Jednym z pierwszych był środek nasenny „Canabinum tannicum” reklamowany na łamach „Medycyny” w 1882 roku tymi słowy: „Znakomity środek usypiający, nie grożący żadnem niebezpieczeństwem w użyciu, nieustępujący morfinie i nader pomocny z tego względu przeciwko bezsenności”.

Konopie w Polsce – podobnie jak w innych regionach słowiańskich i bałkańskich – symbolizowały sferę pozaziemską. Siano je, gdy nie było słońca (przed wschodem lub wieczorem, w poniedziałek lub sobotę), obowiązywał zakaz mówienia podczas siewu. Nie można było także siać podczas widocznego księżyca, bo „konopie będą kwitnąć aż do samej jesieni, a nasienia nie będzie”. W dniu siewu nie wolno było wbijać kołków w ziemię, bo miało to wpływać na urodzaj. Żeby zapobiec wydziobywaniu ziarna przez wróble, siewca powinien „wysmarować sobie ręce wielkanocną słoniną święconą”.

Znany jest zwyczaj ofiarowywania Matce Boskiej pasm przędzy konopnej, nazywany „ofiarą prządki”. Wierzono, że Matka Boska sporządzi z nich sieć, która wyciągnie dusze z czyśćca. Przędzę tę ofiarowywały kobiety podczas Epifanii (6 stycznia).

W zdecydowanej większości świąt i ludowych obrzędów w Polsce XIX-wiecznej używano konopi. Zaczynano podczas zapustów, kiedy tańczono z rozmachem wierząc, że „konopie będą tak wysokie jak skoki taneczne”. Ksiądz Władzysław Siarkowski opisywał zwyczaje Kielecczyzny przytaczając obrzęd nazywany „wkupnem na kunopie”: „we wstępną środę dziad przygrywał w karczmie na ”skrzypkach” zrobionych z konewki: struny i smyczek wykonane były z włókien”. Siarkowski sugerował, że ten obrzęd był pozostałością po święcie bogini Dziewanny, zwanej Ziewonią – patronki drzew, krzewów i kwiatów polnych.

W 1842 roku K. Wójcicki opisuje ciekawy obrzęd ludowy z Pokucia i Huculszczyzny: „Na świętego Andrzeja nago o północy, trzymając w jednym ręku koszulę, w drugim nasienie kukurydzy lub konopi, biegnie Pokucianka lub Hucułka do drewutni, zamiesza ziarno, koszulą zawłóczy jakby bronią i mówi: „Ja sieju! Sieju! A ne znaju z kim budu zbiraty. Wówczas usłyszy nie raz głos narzeczonego: „Ze mneju” i ujrzy postać nawet.

Bardzo ważne były obrzędy zapewniające człowiekowi życie i zdrowie, w których stosowano konopie. Obrzędy te polegały głównie na spalaniu konopi, owijaniu nimi chorych części ciała, rozsiewaniu ich ponad chorą osobą, zwykle siedzącą w polu. Noworodkom przewiązywano włóknami konopi pępowinę, aby w przyszłości zapewnić im płodność.

Konopie miały chronić przed chorobami zakaźnymi, gruźlicą, ale też przed bezsennością u dzieci. Na początku XX wieku profesor Gawełek w czasopiśmie „Materiały Antropologiczno-Archeologiczne i Etnograficzne” pisał: „Gdy dziecko nie śpi – kadzą lub kładą motek przędziwa pod poduszkę”.

Pierwszym polskim podręcznikiem farmaceutycznym (nie spisem substancji i roślin) była wydana w 1869 roku „Farmakognozja” profesora Juliana Trappa. Znajdziemy tam opis składu chemicznego i działania owocu konopi zwyczajnych Fructus Cannabis oraz cechy fizykochemiczne oleju uzyskanego z owoców konopi. Trapp pisał o oleju – Oleum Cannabis – otrzymywanym fabrycznie przez sproszkowanie owoców konopi. Świeży olej miał kolor zielony, był stosowany m.in. Do sporządzenia Linimentum Calcarii, złożonego w równych częściach z oleju konopnego i wody wapiennej. Z samego oleju konopnego robiono zielone mydło: Sapo viridis.

Oficjalne podręczniki medyczne zalecały na zapalenie lub różę – maść konopną; na „szaleństwo” – przykładanie do głowy plastra z nasionami konopi; przy ospie i odrze – smarowanie ciałą „mlecznikiem z nasion konopi”; zapalenie mięśni – „weź nasienia konopnego łotów dwa, ztłucz przyday łayna końskiego i kokoszego, roztworz wodka. Przedzeć, grzyi, ostudź, day wypić” (1789, Comendium medicum). W leczeniu schorzeń psychicznych konopie były nieodzownym składnikiem terapii, jedną z nich opisuje J.K.Haur w „Ekonomice lekarskiej” (1811): „weź maku, siemienia konopnego, jałowca, wszystkiego po garści, kadzidła łot, jąder z kostek brzoskwiniowych. Nasienia pigwowego po trzy części łota, wódki różanej i bzowej ile potrzeba, rozłożywszy chusty głowę obłóż” (1811, Ekonomika lekarska, J.K.Haur). 

Skip to content