Na rynku wydawniczym pojawiły się wspomnienia niemieckiego pilota Hansa Ulricha Rudla. Sylwetkę tego pilota zna niemal każdy, kto interesuje się militarną stroną zmagań w trakcie II wojny światowej.
Wydawcą wspomnień tego niemieckiego pilota jest wydawnictwo Alto book. Nie jest to oczywiście pierwsze wydanie wspomnień tego pilota. Wcześniejsze wydanie ukazało się dzięki wydawnictwu Replika.
Rudel należał do pilotów, którzy przez cały okres istnienia III Rzeszy byli dumni z tego, że przynależą do ruchu narodowo-socjalistycznego. Kiedy jednak po zakończeniu wojny wielu Niemców udawało, że nie popierali Hitlera, to Rudell szedł dalej obraną drogą. Praktycznie do końca życia był dumny z bycia zwolennikiem Hitlera.
Patrząc jednak jedynie na historię Hansa Ulricha Rudla w trakcie sześciu lat wojny, to trzeba z całą otwartością powiedzieć, że był doskonałym pilotem i wielkim szczęściarzem. Nie da się inaczej nazwać tego, że na swoim koncie ma ponad 2500 lotów bojowych, zniszczonych ponad 500 czołgów, dział samobieżnych i wozów bojowych, a także cztery zatopione okręty, w tym radziecki pancernik Marat.
A gdy dodać do tego, że aż 32 razy został zestrzelony i z każdego zestrzelenia wychodził cało to wydaje się, że określenie szczęściarz to zdecydowanie za mało.
Służbę bojową rozpoczął jako lotnik rozpoznawczy. Walczył od 1 września 1939 roku. Podczas kampanii wrześniowej wykonywał misje rozpoznawcze, latając jako obserwator z lotniska we Wrocławiu. Fotografował polskie umocnienia, węzły komunikacyjne i dworce w Toruniu i Chełmnie oraz linie kolejową Brześć Litewski – Kowel – Łuck. Za udział w wojnie z Polską otrzymał Krzyż Żelazny II klasy. W 1940 roku został adiutantem pułkowym w 43. pułku szkoleniowym lotników z siedzibą w wiedeńskiej dzielnicy Stammersdorf. Rok później skierowano go na szkolenie pilotażu bombowców nurkujących Junkers Ju 87 Stuka. Po szkoleniu trafił do Sturzkampfgeschwader 2 (StG 2), skrzydła bombowców nurkujących przebazowanego na tereny okupowanej Polski w ramach przygotowań do operacji Barbarossa, inwazji na Związek Radziecki.
21 września 1941 roku Rudel brał udział w ataku na sowiecki pancernik „Marat” z Floty Bałtyckiej zacumowany w porcie leningradzkim. Okręt został trafiony dwiema 1-tonowymi bombami przeciwpancernymi, z których jedna pochodziła z samolotu Rudla. Bomba wybuchła w pobliżu nadbudówki, co wywołało eksplozję przedniego magazynu, który zniszczył nadbudówkę i przednią część kadłuba okrętu. Zginęło 326 marynarzy, a okręt osiadł na dnie dwa dni po ataku, 23 września 1941 roku. Zatopienie „Marata” zostało przypisane Rudlowi.
W dalszych miesiącach II wojny światowej Rudel bił kolejne rekordy. Chętnie opisuje swoje dokonania w swojej książce.
Po przegranej wojnie emigrował do Argentyny. Pewny jednak swego wracał czesto do Niemiec, próbując nawet kariery politycznej.
Wspomnienia pilota Sztukasa są z całą pewnością fascynującą lekturą. Czytając je warto jednak pamiętać, kim był ich autor.