Wydawało mi się, że o Auschwitz wiem bardzo dużo, nie wszystko, oczywiście, ale dużo. Znam masę relacji byłych więźniów, dokumenty z procesów byłych strażników, publikacje naukowe i mnóstwo fikcji literackiej opartej na prawdziwych wydarzeniach. A mimo to książka Greifa wstrząsnęła mną. Uważam, że jest to jedna z absolutnie najważniejszych pozycji dotyczących Auschwitz.
Sonderkommanda Niemcy tworzyli w wielu obozach. Składały się z najzdrowszych, najsilniejszych mężczyzn, którym kazano robić najstraszniejsze rzeczy. To właśnie te komanda odpowiadały w Auschwitz za wyciąganie ciał z komór gazowych i transportowanie ich, a następnie upychanie w piecach krematoryjnych i układanie na rusztach, gdzie je spopielano na wolnym ogniu. Niemcy dbali o to, by nie „nosiciele tajemnic” nie żyli zbyt długo, świadkowie ich zbrodni mieli być regularnie mordowani.
Książka żydowskiego badacza, Gideona Greifa składa się z dwóch części. Najpierw autor przedstawia istotę obozu koncentracyjnego Auschwitz i koncepcję sonderkommanda, opisuje sposób rekrutacji jego członków, zasady funkcjonowania, strukturę podległości, ale również percepcję ich postaw w czasach powojennych, udział tych właśnie więźniów w procesach i próbuje zrozumieć kwestie etyczne, z jakimi musieli się borykać.
Druga część książki zawiera rozmowy autora z kilkoma członkami sonderkommando, którym udało się przeżyć wojnę. Są to byli więźniowie pochodzący nie tylko z Europy Środkowej, ale także z Grecji. Są to wstrząsające relacje, niektóre powstawały w trakcie kilku sesji, ale z każdej bije porażający autentyzm i szczerość. Greif nie ma skrupułów pytać o najbardziej intymne szczegóły, takie jak doświadczenia ze śmiercią bliskich osób, poczucie współudziału w holokauście i to, co dotyka wielu byłych więźniów obozów koncentracyjnych: poczucie winy z powodu przetrwania piekła.
Sposób, w jaki były więźniowie opowiadają o mordowaniu, paleniu żywcem malutkich dzieci, rozpaczy ludzi wierzących do samego końca w możliwość przeżycia, budzi przerażenie. Wśród członków sonderkommanda byli i tacy, którzy dopiero podczas tej „pracy” pierwszy raz widzieli trupa. Teraz przez ich ręce miało ich przejść wiele tysięcy. Jak można sobie z tym poradzić? Co mówić ludziom, którzy dopiero zostali wygnani z bydlęcego wagonu przy rampie, na której siedzi pan życia i śmierci, doktor Josef Mengele? Jak patrzeć na ludzi, których za 20 minut będzie się wyciągało pasami z komory gazowej?
Gdybym miał wybrać najbardziej przerażającą książkę dotyczącą Auschwitz, byłaby to z pewnością „Płakaliśmy bez łez” Gideona Greifa