Historianaprawde.pl

Europa w płomieniach. Ostatnie miesiące II wojny światowej [RECENZJA]

Szacowany czas czytania: ...

O II wojnie światowej można opowiadać bez końca. To przecież najbardziej traumatyczne doświadczenie ludzkości. Ostatnie miesiące wojny to bardzo intensywne działania militarne, ale także dyplomatyczne, wywiadowcze i kontrwywiadowcze. Finał wojny wpisuje się w standardy najlepszych filmów sensacyjnych: punkt kulminacyjny następuje na samym końcu i jest tak niejednoznaczny, że otwiera drzwi do dalszego snucia opowieści. Krzysztof Drozdowski w książce „Europa w płomieniach. Ostatnie miesiące II wojny światowej” zmierzył się z niełatwym zadaniem opowiedzenia, jak wyglądał upadek III Rzeszy. Z jakim efektem? Książkę odłożyłem kilka dni temu, a niektóre sceny mam wciąż przed oczami.

Krzysztof Drozdowski w ostatnich książkach przyzwyczaił nas do specyficznej formy literackiej będącej solidnie opakowanym faktograficznie i niebywale atrakcyjnym literacko felietonem historycznym. „Europa w płomieniach” też jest tak napisana – szesnaście rozdziałów opowiada o poszczególnych wydarzeniach, które spina tylko czas dobiegającej końca wojny. Gdyby walczyły strony o zbliżonej umiejętności recepcji rzeczywistości, to można podejrzewać, że wojna skończyłaby się wiele miesięcy wcześniej kapitulacją Niemiec. Setki tysięcy osób miałoby szansę zachować życie i dobytek, a Niemcy resztki honoru. Stało się inaczej. Ogarnięty szaleństwem Wódz potrafił do samego końca grać na flecie piosenkę o cudownej broni, która odwróci sytuację na wszystkich frontach, a zdecydowana większość jego podwładnych, ale także tak zwani zwykli obywatele wydawali się być związani intelektualnie i emocjonalnie jego hipnotyzującym urokiem. Finał był taki, że z Drezna i innych niemieckich miast niewiele pozostało, a do Berlina wkroczyli sowieci. Stalin traktował zdobycie niemieckiej stolicy i poniżenie, upokorzenie Hitlera bardzo osobiście, oficjalnie twierdził, że Rosjanom zaszczyt zbrukania Berlina po prostu się moralnie należy. Amerykanie nie protestowali, wiedząc, jak wielkich ofiar będzie wymagało dobicie wściekłego i śmiertelnie rannego niedźwiedzia jakim wciąż była III Rzesza.

Nie ukrywam, że rozdziały mówiące o subtelnych grach dyplomatycznych i szpiegowskich nie przemówiły do mnie tak bardzo, jak niesamowicie plastycznie i sugestywnie zarysowany przez Drozdowskiego w dwóch rozdziałach upadek Berlina. Budynek Reichstagu broniony przez niedobitki wojska i Hitlerjugend, cytowane dosłownie rozmowy niemieckiego dowództwa w podziemnym bunkrze, wreszcie ewidentne przejawy szaleństwa Hitlera, który na finiszu swojej potęgi jeszcze degradował i nominował, próbował rządzić i dzielić, hipnotyzował swoich żołnierzy. No i wreszcie finalna scena, kiedy Wódz wbrew zapowiedziom ostatecznie się żeni z Ewą Braun, a następnie ona wchodzi boso do pomieszczenia, w którym mają spojrzeć sobie ostatni raz w oczy. I co dalej? Drozdowski pokazuje dokładnie, że dalej się nie zgadza już nic: metodologia spalenia ciał nie pasuje do ich stanu odkrytego przez Rosjan, nie pasuje wiele szczegółów anatomicznych. Wszystko to daje paliwo do dywagacji, czy rzeczywiście nie ma ani grama prawdy w legendzie mówiącej o tym, że Hitler i Braun skutecznie wymknęli się z obławy i uciekli z Europy.

Drozdowski naprawdę umie opowiadać. Widać, że sprawia mu to równie dużo przyjemności, co nam – czytelnikom. „Europa w płomieniach” zasługuje na to, by ją mieć w biblioteczce jeszcze z dwóch powodów. Pierwszy jest dość oczywisty, bo Skarpa Warszawska nie wydaje książek w inny sposób: jest to pozycja doskonale przygotowana merytorycznie, językowo (to wcale nie jest na dzisiejszym rynku wydawniczym takie oczywiste!) i edytorsko. Twarda oprawa, rewelacyjna okładka – to naprawdę wyróżnia tę książkę na księgarskich półkach. Drugi powód jest równie istotny. Nie sposób nie zwrócić uwagi na ilustracje. Wiele zdjęć opublikowanych w tej pozycji pochodzi ze zbiorów autora i jeśli się nie mylę, sporo z nich nigdy wcześniej nie ujrzało światła dziennego, a mówimy tutaj o np. fotografiach Adolfa Hitlera z ostatniego okresu III Rzeszy. To są naprawdę rarytasy, dla których warto mieć tę książkę w swoich zbiorach.

Przejdź do treści