Skandaliści w aureolach – Jarosław Molenda [RECENZJA]
- Paweł Skutecki
- Data:2024-03-31
- Kategoria:Książki
Jarosław Molenda ma wyjątkowy dar opowiadania o sprawach trudnych i nieprzyjemnych w taki sposób, że czytelnik odpoczywa z błogim uśmiechem na twarzy.
Przynajmniej jeden czytelnik tak ma, ten podpisany niżej. Ale mam przeczucie graniczące z pewnością, że jest nas dużo, dużo więcej.
Kościół katolicki jest od kilku wieków pod ostrzałem. A to reformacja, a to rewolucja francuska, a to wreszcie ruchy lewicujące (nie mylić z lewitującymi!) lub… katoliccy ortodoksi – ostrzał jest prowadzony z bardzo różnych pozycji i różnego kalibru argumentami. Sami katolicy często mówią o tym, że im bardziej ich Kościół jest atakowany, tym mocniejszy jest to argument za ich wiarą. Mówią też czasem, że nic nie wzmacnia Kościoła tak bardzo, jak skuteczne skuwanie sztucznej patyny, która pokrywa prawdziwą świętość.
Coś mi mówi, że Jarosław Molenda nie miał złych intencji pisząc „Skandalistów w aureolach”. Mało tego: jestem głęboko przekonany, że ta książka może niejednego czytelnika przekonać do Kościoła i Boga, który daje szansę każdemu. Także temu, który zbłądził okropnie i robił rzeczy straszne. Wśród jedenastu sylwetek katolickich świętych, dzisiaj obecnych na ołtarzach całego świata, są przecież ludobójcy, mordercy, kazirodcy. Ludzie do szpiku kości źli, bezwzględni i wydający się najdalej od świętości jak to tylko możliwe. A jednak w jakimś aspekcie, na jakimś etapie swojego życia potrafili zbliżyć się do Boga i to wystarczyło, żeby być wzorem dla wiernych. Czy dobre uczynki są w stanie zrekompensować pospolite gwałty, morderstwa? A może jest coś, co może zmazać winę za holokaust całych plemion rdzennych mieszkańców Ameryki? Molenda nie szuka odpowiedzi na pytania, bo jego książka nie rości sobie pretensji do rozprawy teologicznej. To jedynie i aż opis jedenastu sylwetek ludzi, którzy robili okropne rzeczy, a dzisiaj są świętymi Kościoła.
Książka „Skandaliści w aureolach” może budzić skrajne emocje wśród tych, którzy szukają potwierdzenia własnych tez. Jednak dla czytelnika łaknącego wyłącznie prawdy, będzie to lektura wielce pouczająca i po prostu przyjemna. Jak wspomniałem Molenda ma dar. Nie lewituje, nie mówi językami, nie prorokuje, ale pisze tak, że trudno się oderwać!
Wydawnictwo Replika też przyzwyczaiło nas do swoich standardów: książka jest przygotowana z najwyższą dbałością o szczegóły tak redakcyjne, graficzne, jak i drukarskie. Jest po prostu bardzo dobrze wydana. Chce się ją trzymać w ręku, chce się czytać. Patrząc na zalew czasem dobrych, ale źle złożonych lub niechlujnie wydrukowanych książek tytuły Repliki stanowią dobry kontrast. Do tego blisko sto ilustracji i bogata bibliografia dla podróżników chcących samodzielnie penetrować historię – naprawdę warto mieć na swojej półce „Skandalistów w aureolach”.